Małgorzata Turewicz-Lafranchi

Małgorzata Turewicz-Lafranchi

 – born 1961 in Szczecin – is an artist working in Poland and Switzerland, using industrial materials such as steel, rods, wire, telephone cables and acrylic glass in an unconventional way. She creates minimalist objects, which often make humorous use of theories of science and philosophy.

/turewicz.com/

I rather go my own way.

I’ve never belonged to any group; the mood of communal excitement was rather alien to me, sometimes it even seemed suspicious. Instead, I have persistently tried to understand the world and the people around me. For me, cognition and knowledge are a kind of addiction; similar to compulsive crossword solving. Puzzles require inquisitiveness, and I suffer from inquisitiveness. I have always been interested in mathematics, physics, philosophy. I wanted to be a scientist. But I went astray, towards art – I read, looked at reproductions. It quickly became clear that this was even better than mathematics and physics. I got closer to art through its history when I saw how strongly it influenced people. Not all of them, of course, but I did not feel the need to save the world. I was more interested in the mysteries: this mixing in art of science and magic or, perhaps better said, wizardry. Art is scientific and magical. This simply seduced me. And instead of becoming a teacher or discovering some laws, preferably quantum field theory or beautiful fractals, I threw myself into abstraction. No illustrations, no realism – this is Newtonian physics after all. The universe is the world of Einstein, Planck, Dirac, Pauli and Schrödinger. Superpositions of states. A cat alive and dead at the same time. It is better to look at Kandinsky’s Point, line, plane, Floreñski’s Iconostasis and Grotowski’s Teleportations – he was a magician! And at the same time a scientist, an experimenter. Once I got into it, I was also drawn into performance.

I was fascinated by festive rituals and initiations, I wrote about them in my thesis The Feast. In 1988 I painted mystagogical pictures on paper and Andrzej Bonarski made a large exhibition of them entitled Żywność na święto [Food for the Feast] in the SARP pavilion in Warsaw. The text for the catalogue was written by a philosopher, Stanisław Cichowicz, a specialist in Leibniz and monads. The series was entitled: On Order and Chaos, that is again, at least for me, close to physics, catastrophe theory and chaos theory1

I was also strongly attached to Dziekanka, it was my second home2. There I could do whatever I wanted, be myself, experiment. In 1990 I showed my first sculptures in Dziekanka3, This is also where my addiction to social games developed45. So a bit of maths again: game theory, probability, growth curve – my favourite topics6. I wanted my works to introduce viewers to the real world, which is not visible at first glance. Art can be a kind of microscope, a tool that brings us closer and allows us to understand the unknown, helps us to be sensitive to the surrounding world; at the same time going beyond subjective moods and direct social criticism.

1995 was a breakthrough year for my creative and personal life7. I settled in a small town in Ticino, in the Italian part of Switzerland. I moved from lively Warsaw to an oasis in the desert. I missed the people of Warsaw, the conversations, the friendships, the exchange of ideas, I felt strange and lonely. Time is doing its job; I got used to this life of a hermit. New themes appeared in my works, more related to the individual than to the world. As in meditation – the circle became a point. I spoke of dialogue, the ambivalence of human relations, the relativity of all statuses8910. I tried to go towards my limits, to transform myself111213. I created meditation circles14. Sometimes only in conversations with Marco Franciolli of the Museo Cantonale d’Arte in Lugano could I find the atmosphere of the old days.

I started to come to Poland more often, I came back to my roots. This gives me new strength and perspective15. I treat contacts with friends in Poland like vitamin C in scurvy, that is, as absolutely necessary. And the future? I am now moving from a point towards a circle. There are still many puzzles and questions161718.  

The text was written in collaboration with Bogna Stefańska (2020).

1Image: Małgorzata Turewicz Lafranchi, On Order and Chaos, 1988, tempera on paper, wystawa „Żywność na święto” [„Food for the Feast”] exhibition, SARP. Courtesy of the artist.
2Joanna Kiliszek, Restless Certainty - Dziekanka / Warsaw - A Place for New Art 1972 - 1998, 2017, see: magazynszum.pl/niespokojna-pewnosc-dziekanka-warszawa-miejsce-nowej-sztuki-1972-1998/.
3Image: Małgorzata Turewicz-Lafranchi, bez tytułu, 1990, wystawa „Do rany przyłóż”[“All Sweetness and Light”], Dziekanka, Warszaw, photo Andrzej Tyszko. Courtesy of the artist.
4Image: Małgorzata Turewicz-Lafranchi, The Chinese, 1992, steel, brass, copper, exhibition at Zachęta – National Gallery of Art, photo Tadeusz Rolke. Courtesy of the artist and Zachęta – National Gallery of Art.
5Image: Małgorzata Turewicz-Lafranchi, House of Cards, 1990, steel plates, “Towards Poznań”, Art Fair, Poznań. Courtesy of the artist.
6Image: Małgorzata Turewicz-Lafranchi, Tree, 1990, rebar, felt, “Always Stand by Me” exhibition, Sculpture Gallery, Warsaw, photo Andrzej Tyszko. Courtesy of the artist.
7Image: Małgorzata Turewicz-Lafranchi, Between Sadness and Ecstasy, 1995, Centre of Polish Sculpture, Orońsko. Courtesy of the artist and Centre of Polish Sculpture.
8Image: Małgorzata Turewicz-Lafranchi, Couple, 1998, stainless steel, plastic tube. Courtesy of the artist.
9Image: Małgorzata Turewicz-Lafranchi,, Attraction, repulsion, 2002, mosquito net, steel wool. Courtesy of the artist.
10Image: Małgorzata Turewicz-Lafranchi, Distinctions, 2005, telephone wire, steel mesh. Courtesy of the artist.
11Image: Małgorzata Turewicz-Lafranchi, Gate, 1996, copper-plated steel wire, plywood. Courtesy of the artist.
12Image: Małgorzata Turewicz-Lafranchi, Cocoons, 2005, installation, Trinitatiskirche Gallery, Cologne, photo Friedrich Rosenstiel. Courtesy of the artist and Trinitatiskirche Gallery.
13Image: Małgorzata Turewicz-Lafranchi, Billboard, 2005, steel, acrylic glass, steel wool, “Bex&Arts” exhibition, Triennale of Contemporary Swiss Sculpture , photo Magali Koenig. Courtesy of the artist.
14Image: Małgorzata Turewicz-Lafranchi, Circle, 2004, plastic chain, steel mesh. Courtesy of the artist.
15Image: Małgorzata Turewicz-Lafranchi, Traps, 2016, exhibition, Propaganda Gallery, photo Paulina Maga. Courtesy of the artist and Propaganda Gallery.
16Image: Małgorzata Turewicz-Lafranchi, Together, hanging on one, 2019, beech veneer. Courtesy of the artist.
17Image: Małgorzata Turewicz-Lafranchi, Meteors, 2016, plastic mesh, fiberglass. Courtesy of the artist.
18Image: Małgorzata Turewicz-Lafranchi, Proliferation, 2020, plastic tape, aluminum foil. Courtesy of the artist.

 – urodzona w 1961, Szczecin – artystka tworząca w Polsce i Szwajcarii, używająca w niekonwencjonalny sposób materiałów przemysłowych, takich jak stal, pręty, drut, kable telefoniczne, szkło akrylowe. Tworzy minimalistyczne obiekty, w których często wykorzystuje w żartobliwy sposób teorie nauk ścisłych oraz filozofię.

/turewicz.com/

Chodzę raczej swoimi drogami.

Nie należałam nigdy do żadnych ugrupowań; nastrój wspólnych uniesień był mi raczej obcy, czasem wydawał się nawet podejrzany. Natomiast uporczywie starałam się zrozumieć otaczający mnie świat i ludzi. Poznanie i wiedza są dla mnie rodzajem nałogu; podobne do kompulsywnego rozwiązywania krzyżówek. Zagadki wymagają dociekliwości, a ja cierpię na dociekliwość. Od zawsze interesowała mnie matematyka, fizyka, filozofia. Chciałam zostać naukowcem. Zeszłam jednak na manowce, w kierunku sztuki – czytałam, oglądałam reprodukcje. Szybko okazało się, że to jeszcze lepsze od matematyki i fizyki. Zbliżyłam się do sztuki poprzez jej historię, kiedy zobaczyłam, jak silnie wpływała na ludzi. Oczywiście nie wszystkich, ale nie odczuwałam potrzeby zbawiania świata. Bardziej interesowały mnie tajemnice: to wymieszanie w sztuce nauki i magii albo może lepiej powiedzieć: czarodziejstwa. Sztuka jest naukowo-czarodziejska. To mnie zwyczajnie uwiodło. I zamiast zostać nauczycielką, czy odkrywać jakieś prawa, najlepiej kwantowej teorii pola albo pięknych fraktali, rzuciłam się na abstrakcję. Żadnych ilustracji, realizmu – to przecież fizyka Newtona. Wszechświat jest światem Einsteina, Plancka, Diraca, Pauliego i Schrödingera. Superpozycje stanów. Kot żywy i zarazem martwy. Lepiej popatrzeć na Kandinsky’ego Punkt, linia, płaszczyzna, Floreńskiego Ikonostas i teleportacje Grotowskiego – to był czarodziej! I zarazem naukowiec, eksperymentator. Jak już w to weszłam, to wciągnął mnie też performans. 

Fascynowały mnie rytuały i inicjacje świąteczne, pisałam o nich w swojej pracy dyplomowej Święto. W 1988 roku malowałam mistagogiczne obrazy na papierach, a Andrzej Bonarski zrobił z nich sporą wystawę zatytułowaną Żywność na Święto w pawilonie SARPu w Warszawie. Tekst do katalogu napisał filozof, Stanisław Cichowicz, specjalista od Leibniza i monad. Cykl miał tytuł: O porządku i chaosie, czyli znowu, przynajmniej dla mnie, blisko fizyki, teorii katastrof i teorii chaosu1

Byłam też mocno związana z Dziekanką, to był mój drugi dom2. Mogłam robić tam, co mi w duszy grało, realizować się, eksperymentować. W 1990 roku pokazywałam w Dziekance moje pierwsze rzeźby3, Tam również rozwinął się mój nałóg gier towarzyskich45. Czyli znowu trochę matematyki: teoria gier, prawdopodobieństwa, krzywa wzrostu – moje ulubione tematy6. Pragnęłam by to, co robię, wprowadzało patrzących w realny świat, który jednak nie jest widzialny na pierwszy rzut oka. Sztuka może być rodzajem mikroskopu, narzędziem, które przybliża i pozwala zrozumieć to, co nieznane, pomaga być wrażliwym na otaczający świat; wychodząc zarazem poza subiektywne nastroje i bezpośrednią krytykę społeczną.

Rok 1995 był przełomowy dla mojej twórczości i życia osobistego7. Zamieszkałam w małym miasteczku w Ticino, włoskiej części Szwajcarii. Z pełnej życia Warszawy przeniosłam się do oazy na pustyni. Bardzo brakowało mi warszawskich ludzi, rozmów, przyjaźni, wymiany myśli, czułam się obco i samotnie. Czas robi swoje; trochę się przyzwyczaiłam do tego życia pustelniczki. W moich pracach pojawiły się nowe tematy, bardziej związane z jednostką, niż ze światem. Jak w medytacji – okrąg stawał się punktem. Mówiłam o dialogu, ambiwalencji relacji ludzkich, względności wszelkich statusów8910. Starałam się iść ku moim granicom, przeistaczać się111213. Tworzyłam medytacyjne kręgi14. Czasem tylko w rozmowach z Marco Franciollim z Museo Cantonale d‘Arte w Lugano mogłam odnaleźć atmosferę dawnych lat.

Zaczęłam częściej przyjeżdżać do Polski, wracam do korzeni. To daje mi nowe siły i perspektywę15. Kontakty z przyjaciółmi w Polsce traktuję jak witaminę C w szkorbucie, czyli jako absolutnie niezbędne. A przyszłość? Podążam teraz z punktu w kierunku okręgu. Zagadek i pytań wciąż pozostaje wiele161718.  

Tekst powstał we współpracy z Bogną Stefańską (2020).

1Zdjęcie: Małgorzata Turewicz Lafranchi,  O porządku i chaosie, 1988, tempera na papierze, wystawa „Żywność na święto”, SARP. Dzięki uprzejmości artystki.
2Joanna Kiliszek, Niespokojna pewność - Dziekanka / Warszawa - Miejsce nowej sztuki 1972 - 1998, 2017, zob. magazynszum.pl/niespokojna-pewnosc-dziekanka-warszawa-miejsce-nowej-sztuki-1972-1998/.
3Zdjęcie: Małgorzata Turewicz-Lafranchi,  bez tytułu, 1990, wystawa „Do rany przyłóż”, Dziekanka, Warszawa, fot. Andrzej Tyszko. Dzięki uprzejmości artystki.
4Zdjęcie: Małgorzata Turewicz-Lafranchi,  Chińczyk, 1992, stal, mosiądz, miedź, wystawa w Zachęcie – Narodowej Galerii Sztuki, fot. Tadeusz Rolke. Dzięki uprzejmości artystki i Zachęty – Narodowej Galerii Sztuki.
5Zdjęcie: Małgorzata Turewicz-Lafranchi,  Domek z kart, 1990, stalowe płyty, wystawa „W stronę Poznania”, Targi Sztuki, Poznań. Dzięki uprzejmości artystki.
6Zdjęcie: Małgorzata Turewicz-Lafranchi,  Drzewo, 1990,  pręty zbrojeniowe, filc, wystawa „Zawsze przy mnie stój”, Galeria Rzeźby, Warszawa, fot. Andrzej Tyszko. Dzięki uprzejmości artystki.
7Zdjęcie: Małgorzata Turewicz-Lafranchi,  Pomiędzy smutkiem a ekstazą, 1995, Centrum Rzeźby Polskiej, Orońsko. Dzięki uprzejmości artystki i CRP.
8Zdjęcie: Małgorzata Turewicz-Lafranchi,  Para, 1998, stal nierdzewna, rurka plastikowa. Dzięki uprzejmości artystki.
9Zdjęcie: Małgorzata Turewicz-Lafranchi,  Przyciąganie, odpychanie, 2002, moskitiera, wełna stalowa. Dzięki uprzejmości artystki.
10Zdjęcie: Małgorzata Turewicz-Lafranchi,  Dystynkcje, 2005, drut telefoniczny, siatka stalowa. Dzięki uprzejmości artystki.
11Zdjęcie: Małgorzata Turewicz-Lafranchi,  Wrota, 1996, drut  ze stali miedziowanej, sklejka. Dzięki uprzejmości artystki.
12Zdjęcie: Małgorzata Turewicz-Lafranchi,  Kokony, 2005, instalacja, Galeria Trinitatiskirche, Kolonia, fot. Friedrich Rosenstiel. Dzięki uprzejmości artystki.
13Zdjęcie: Małgorzata Turewicz-Lafranchi,  ,  Billboard, 2005, stal, szkło akrylowe, wata stalowa, wystawa „Bex&Arts”, Triennale of Contemporary Swiss Sculpture , fot. Magali Koenig. Dzięki uprzejmości artystki.
14Zdjęcie: Małgorzata Turewicz-Lafranchi,  Krąg, 2004, łańcuch plastikowy, siatka stalowa. Dzięki uprzejmości artystki.
15Zdjęcie: Małgorzata Turewicz-Lafranchi,  Pułapki, 2016, wystawa, Galeria Propaganda, Warszawa, fot. Paulina Maga,. Dzięki uprzejmości artystki i Galerii Propaganda.
16Zdjęcie: Małgorzata Turewicz Lafranchi,  Razem, wisząc na jednym, 2019, fornir bukowy, Dzięki uprzejmości artystki.
17Zdjęcie: Małgorzata Turewicz-Lafranchi,  Meteoryty, 2016, siatka plastikowa, włókno szklane. Dzięki uprzejmości artystki.
18Zdjęcie: Małgorzata Turewicz-Lafranchi,  Proliferacja, 2020, taśma plastikowa, folia aluminiowa. Dzięki uprzejmości artystki.