Zofia Rydet

– born 1911 in Stanislawow, died 1997 in Gliwice – was an artist and photographer. She wanted to study at the Academy of Fine Arts in Krakow but under the pressure of her family she started her education at the School of Farming in Snopkow near Lvov. From the 1960s she actively participated in artistic life, creating the series “Little Man” and “Time of Passing”. Since 1978, practically until the end of her career, she realized – “Sociological Record” – a monumental documentation of people and the society, realized in several provinces all over Poland and abroad. Her works can be found in the most important Polish collections: National Museum in Wroclaw, Art Museum in Lodz, Silesian Museum in Katowice, Museum of Photography in Krakow, as well as in the Museum of Modern Art in New York, Centre Georges Pompidou in Paris, Museum of Modern Art in Kyoto and the National Museum of Photography, Film and Television in Bradford.

Zofia Rydet’s work is promoted by the Zofia Rydet Foundation established in 2011.

/zofiarydet.com/

„Even as a child, drawing and painting was much more important to me than playing, iceskating or games. Unfortunately, my studies went in a different direction for reasons beyond my control. “Fine Arts” remained actually only in dreams, although it was still the most important. The war came, tragic for all of us. It was too late to start again. In 1957 I bought a camera and soon realized that it would give me a chance to return to my dreams”1.

The Sociological Record Anno 1978 was to be such an embalming of time, it was or rather is supposed to record what is already changing and what, although it is still a real reality, ceases to exist and will soon be difficult to imagine. It is supposed to show people faithfully in their everyday environment, among the surroundings they create for themselves, which on the one hand becomes a decoration of their immediate surroundings, but also shows their psyche and sometimes says more about them than they would want. (…) Already during my work I saw that it was taking on completely different dimensions, that this ordinary document was becoming in my eyes some great truth of human fate, that I could not keep this cool distance, on the contrary, I was becoming more involved than in anything I had done so far”2.

Now I feel comfortable only in my darkroom, next to my work. I sit there almost all day long, even though the lack of ventilation kills me. I go out only for dinner (…) I keep thinking how good it is, how lucky I am to have my photography, I am working on “The Record” all the time now. The more it grows, the more I believe and want to believe that it will have great value. Now I know for sure that the greatest value of photography is not some artistic activity, which passes, but its content, its documentary role. (…) In the morning I get up at 8 a.m., have breakfast, tidy up and at 9 a.m. I stay in the darkroom until 1 a.m., then I go to dinner and do some shopping on my way back home. It is absolutely steamy, hot and stuffy in the darkroom. Then dinner, TV news and a film, which are mostly terrible now, but I need to rest a bit. Then I finish the photos, give them to glass, retouch, etc. Around twelve I go to bed. Naturally, there are also various visits from colleagues that interrupt my work, but they usually come around 9 p.m. and that doesn’t stop me from working. And I still have the feeling that I have to hurry up, because if I’m not there, no one will do it and it won’t be worth anything”3.

“All day first I cooked, washed the dishes, cleaned up and back again, and then played with the little one [Zofia Augustynska], whom I love very much. I’ve satisfied the demand for family feelings, but it is devilishly tiring for me. (…) These are all very beautiful tasks for a woman, but actually they are hopeless, even a little stupefying. The other thing is that I hate cooking and my happiness is that I don’t have to waste time on all this”4.

“I would like to have not only poor people, but also the intelligentia. (…) I show a man not in his home, but in his working environment, which he himself organizes and gives through his personality, a specific atmosphere. I think that the most interesting “professions” are those that are disappearing, e.g. tailors, shoemakers, potters, blacksmiths – these are already 18th century relics. But for example, the cycle of clerks is very “beautiful”, and artists is “picturesque”. (…) I do not direct anything, I do not arrange either the objects or the people – it is them who, thanks to the feeling of the presence of the camera and the lens, try to be as dignified and beautiful as possible. They direct themselves, as it were, and this is what gives a single measure of all photographs, a humanistic image of human equality”5.

“Old age is not peaceful or dignified. It is heavy, ugly, lonely, helpless. Photography is the only weapon that can stop something. (…) I have seen four deaths of photographers. All they’ve leaft behind is thrown away . Sell it, but don’t throw it away”6.

“Not only people die, but also everything that surrounded them. Only photography can stop time. Only photography has the ability to overcome the specter of death, and this is my ongoing struggle with death and passing”7.

“A house is a reflection of the society, civilization and culture in which it was built; no two people are alike and no two houses are alike”8.

Materials collated and developed by Ewa Mielczarek (2020).

1Zofia Rydet, conversation fragment, 1979, „Projekt. Sztuka wizualna i projektowanie” [“Project. Visual Art and Design”], p.17.
2Zofia Rydet, conversation fragment, 1979, „Projekt. Sztuka wizualna i projektowanie” [“Project. Visual Art and Design”], p.18.
3Zofia Rydet, fragment of a letter to Krystyna Łyczywek, 1982, Gliwice.
4Zofia Rydet, fragment of a letter to Krystyna Łyczywek, 1984, Biały Dunajec.
5Dorota Groyecka, fragment of conversation with Zofia Rydet, “Balsamowanie czasu” [“Embalming the Time”], 2015, Polski Portal Kultury.
6Zofia Rydet, Ja jedna przedłużam im życie [I was the only one prolonging their life], 2008, “Wysokie Obcasy”, p. 46.
7Zofia Rydet, Inwentaryzacja wizerunków [Inventory taking of images], 2013, Zofia Rydet Foundation, Krakow.
8Zofia Rydet, Portrety kobiety [Portraits of Women], 2015, “PANI”, Warsaw.

 – urodzona w 1911, Stanisławów, zmarła w 1997, Gliwice –  artystka, fotografka. Chciała studiować na krakowskiej Akademii Sztuk Pięknych, ale pod naciskiem rodziny rozpoczęła edukację w Szkole Gospodarstwa Wiejskiego w Snopkowie pod Lwowem. Od lat 60. czynnie uczestniczyła w życiu artystycznym, tworząc cykle “Mały człowiek” i “Czas przemijania”. Od 1978 roku praktycznie do końca swej twórczości realizowała – “Zapis socjologiczny” – monumentalną dokumentację człowieka i społeczeństwa, realizowaną w kilkunastu województwach w całej Polsce i za granicą. Jej prace znajdują się w najważniejszych zbiorach polskich: w Muzeum Narodowym we Wrocławiu, w Muzeum Sztuki w Łodzi, Muzeum Śląskim w Katowicach, Muzeum Fotografii w Krakowie, a także w Museum of Modern Art w Nowym Jorku, Centre Georges Pompidou w Paryżu, Museum of Modern Art w Kioto i w National Museum of Photography, Film and Television w Bradford.

Promocją twórczości Zofii Rydet zajmuje się powołana w 2011 roku Fundacja im. Zofii Rydet.

/zofiarydet.com/

„Już w dzieciństwie rysowanie i malowanie było dla mnie dużo ważniejsze niż zabawy, ślizgawka czy gry. Niestety moje studia z powodów dla mnie niezależnych poszły w innym kierunku. „Sztuki piękne” zostały właściwie tylko w marzeniach, choć to wciąż było najważniejsze. Przyszła wojna jak dla każdego z nas tragiczna. Zaczynać od nowa to było już za późno. W roku 1957 kupiłam aparat i wkrótce zrozumiałam, że to da mi szansę powrotu do marzeń”1.

„Zapis socjologiczny Anno 1978 miał być takim balsamowaniem czasu, miał czy raczej ma utrwalić to, co już się zmienia i co, choć bywa jeszcze realną rzeczywistością, przestaje istnieć i nawet już w niedługim czasie będzie trudne do wyobrażenia. Ma pokazać wiernie człowieka w codziennym jego otoczeniu, wśród tej otoczki, którą sam sobie stwarza, i z którą z jednej strony staje się dekoracją jego bezpośredniego otoczenia, ale także pokazuje jego psychikę, mówi czasem więcej o nim niż on sam chce. (…) Już w czasie pracy zobaczyłam, że nabiera to zupełnie innych wymiarów, że ten zwykły dokument staje się w moich oczach jakąś wielką prawdą losu ludzkiego, że nie potrafię zachować tego chłodnego dystansu, przeciwnie angażuję się bardziej niż we wszystko, co do tej pory robiłam”2.

„Teraz czuję się dobrze tylko w swojej ciemni, przy swojej pracy. Siedzę tam prawie całe dnie, mimo że brak wentylacji mnie wykańcza. Wychodzę tylko na obiad (…) Wciąż myślę, jak to dobrze, jakie to szczęście, że mam swoją fotografię, pracuję teraz cały czas nad „Zapisem”. Im bardziej to się rozrasta, tym bardziej wierzę i chcę wierzyć, że będzie to mieć wielką wartość. Teraz wiem na pewno, że jednak największą wartością fotografii jest nie jakieś działanie artystyczne, które przemija, ale jej treść, jej rola dokumentacyjna. (…) Rano wstaję koło ósmej, śniadanie, porządki i o dziewiątej zamykam się w ciemni do pierwszej, potem idę na obiad i ewentualne zakupy w drodze powrotnej, przeważnie koło trzeciej jestem już w domu, trochę odpocznę i znów zamykam się w ciemni do dziewiętnastej. W ciemni jest zupełna parnia, upał i duszno. Potem kolacja, dziennik TV i film, które przeważnie są teraz fatalne, ale muszę trochę odpocząć. Potem wykańczam zdjęcia, daję na szkło, retuszuję itd. Koło dwunastej idę spać. Naturalnie jeszcze są różne wizyty kolegów, które mi przerywają pracę, ale przychodzą przeważnie koło dziewiętnastej i to już mi nie przerywa pracy. A wciąż mam poczucie, że muszę się spieszyć, bo jak mnie zabraknie, nikt tego nie zrobi i wszystko nic nie będzie warte”3.

„Cały dzień najpierw gotowałam, myłam naczynia, sprzątałam i od nowa, no i bawiłam się z małą [Zofią Augustyńską], którą bardzo kocham. Nasyciłam swoje uczucia rodzinne, ale jest to diabelnie dla mnie męczące. (…) To wszystko bardzo piękne zadania kobiety, ale właściwie beznadziejne, nawet trochę chyba ogłupiające. Inna rzecz, że nienawidzę gotowania i moim szczęściem jest to, że nie muszę na to wszystko tracić czasu”4.

„Chciałabym mieć nie tylko biednych ludzi, ale i inteligencję. (…) Pokazuję człowieka nie w jego domu, a  jego środowisku pracy, którą on sam organizuje i nadaje przez swoją osobowość, specyficzną atmosferę. Myślę, że najbardziej ciekawe są „zawody” zanikające, np. krawcy, szewcy, garncarze, kowale, to są już relikty osiemnastowieczne. Ale np. bardzo „piękny: jest cykl urzędnicy, a „malowniczy” artyści. (…) Ja nic nie reżyseruję, nie układam ani przedmiotów, ani tez ludzi – to oni, właśnie przez poczucie obecności aparatu i obiektywu, starają się być jak najbardziej godni i piękni. Sami się jakby reżyserują i to daje właśnie jakiś jeden wymiernik wszystkich zdjęć, jakiś humanistyczny obraz równości człowieka”5.

„Starość nie jest spokojna, ani dostojna. Jest ciężka, brzydka, samotna, bezradna. Fotografia jest jedyną bronią, która może coś zatrzymać. (…) Widziałam cztery śmierci fotografików. Wszystko się po nich wyrzuca. Możecie to sprzedać, ale nie wyrzucajcie”6.

„Giną nie tylko ludzie, ale też wszystko co ich otaczało. Tylko fotografia może zatrzymać czas. Tylko fotografia ma możność pokonania widma śmierci i to jest moja nieustająca walka ze śmiercią i przemijaniem”7.

„Dom jest odbiciem społeczeństwa, cywilizacji i kultury, w której powstał; nie ma dwóch podobnych ludzi ani dwóch podobnych domów”8.

Materiały zebrała i opracowała Ewa Mielczarek (2020).

1Zofia Rydet, fragment rozmowy, 1979, „Projekt. Sztuka wizualna i projektowanie”, s.17.
2Zofia Rydet, fragment rozmowy, 1979, „Projekt. Sztuka wizualna i projektowanie”, s.18.
3Zofia Rydet, fragment listu do Krystyny Łyczywek, 1982, Gliwice.
4Zofia Rydet, fragment listu do Krystyny Łyczywek, 1984, Biały Dunajec.
5Dorota Groyecka, fragment wypowiedzi Zofii Rydet, “Balsamowanie czasu”, 2015, Polski Portal Kultury.
6Zofia Rydet, Ja jedna przedłużam im życie, 2008, “Wysokie Obcasy”, s. 46.
7Zofia Rydet, Inwentaryzacja wizerunków, 2013, Fundacja im. Zofii Rydet, Kraków.
8Zofia Rydet, Portrety kobiety, 2015, “PANI”, Warszawa.