Teresa Tyszkiewicz

– born in 1953, Ciechanów, died in 2020, Paris. Avant-garde artist, painter, photographer, creator of short films, active in the field of performance. In 1973-1978, she studied at the Warsaw University of Technology. She was a co-founder of the Association of Film-makers “Remont”. After leaving for France in 1982, she was absent from the Polish art scene for many years. Her ouvre was recalled in the exhibition “Jesteśmy” at Zachęta in 1991. Her works have been exhibited in many places in Europe and are held in public and private collections, including the Fonds National d’Art Contemporain in Paris, the Musée Ville de Paris and the Fondation Camille in Paris. The main material of the artist’s works was the pin.

“I cannot give up on myself. For it is not about attractiveness, what I do, but about specifying certain problems. I can’t imagine that someone else could replace me in my films. It’s like a painting – which I have to paint myself. It is painting, only that using the language of film, where movement and sound are so precious”.

“The idea of the film is thought out, but not written down. I’m afraid to take notes, because I would have to give it up anyway. I have reluctance even to write down the simplest script. I would have to write too much to reproduce what I have in mind. I prefer to work in a direct way – it allows changes, corrections of ideas. In the course of filming, new areas are created, possibilities for building the final image”.

“If time and physical problems allowed me, I could shoot a film in two or three days, but I usually shoot it for a month or more. I edit myself, of course. All the time it is an operation on images. The editing of imagination. Film and performance happen on a different plane. When I shoot a film, I am alone, but I have the possibility to correct, to amend. A performance, on the other hand, is a live action which is created in relation with the audience. For me it is a very valuable action, as if talking to people. This motivates me even more, forces me to formulate what I want to say even more accurately.

“The more I get to know myself, the more it mobilises me to then be legible to those around me. Through myself to that which cannot be known, which is still alive and still cannot be specified. I don’t think that there is any formula for art, any definition of art. I would very much like to be able to formulate something like that, so that it would be close to many people. This intention causes me to use myself remotely and not save myself. To feel it as if there is someone standing next to me. This other me that I am constantly exploring, using. I constantly want to build this other me that wants to say something important about pain, about happiness, about the unknown”.

“In between stops this idea was born and it seemed so real to me that immediately after coming home I started making my first work. A surface of 100 x 70 cm, as no other format paper could be bought, accommodated nine hundred and fifty pins. I was so excited that I counted every pin I put in. It fascinated from the beginning, it resisted. I felt it physically: putting a pin through paper is something very strange to me – I can neither tame it, nor negate it, nor reach a form that would cease to interest me. (…) I didn’t think that such a simple idea as sticking one pin in would open up such possibilities for expression. One punch, one point has expanded the field so much. It is still interesting for me. It fascinates me.  They arrange themselves. They are guided by my thinking as I work. (…) Initially I could work for up to twenty minutes, no more, but now my working time has increased to three or four hours a day. It is a matter of mental and physical endurance. I am alone with myself all the time, under tension, with enormous physical and mental work. After such work I am genuinely tired. (…) I keep hammering them, kneeling on my knees, on the paper lying on the floor. Then, looking at it, I can tell that I have pricked my finger painfully – which used to happen a lot – that I was nervous, that I had to change my position”.

“I’ve actually been painting since 1983. It is a way for me to learn the traditional workshop and to see the interrelationship between paintings painted with a brush and paintings “painted” with pins. I wanted to see the differences. And after many hours of painting, I saw that actually the assumptions are similar, but I am more convinced by the works with pins. In the end, it’s the reasons for doing the work that counts, and then the creative process itself.

“I don’t need to see what’s going on in the galleries. I have no incentive to ‘keep up to date’. I’m not interested in other people’s perspective on values. Sometimes I go to a gallery and look at what’s hanging there. Mostly I am tired and bored. Something strange is happening with art. It seems to me that art is disappearing or is just being born.

“It seems to me that I count my time. I measure it with my works. Time creates a blockage for me and increases my anxiety. I see anxiety all around me. It dominates interpersonal relations. I look for order, consistency. I specify them in my work, and the result is probably beauty”1.

Example of artist’s work2.

Material collected and prepared by Ewa Mielczarek (2021).

1All quotations from: Wiesława Wierzchowska, interview with Teresa Tyszkiewicz, [in:] “Autoportrety" [Autoportrets], 1984, Paris.
2Image: Teresa Tyszkiewicz, Pin-writing, 1988, pin, acrylic canvas. Courtesy of Zachęta – National Gallery.

– urodzona w 1953, Ciechanów, zmarła w 2020, Paryż. Awangardowa artystka, malarka, fotografka, twórczyni filmów krótkometrażowych, działająca na polu performance. W latach 1973-1978 studiowała na Politechnice Warszawskiej. Była współzałożycielką Związku Twórców Filmowych “Remont”. Po wyjeździe do Francji, w 1982 roku,  była przez wiele lat nieobecna na polskiej scenie artystycznej. Jej twórczość została przypomniana na wystawie “Jesteśmy” w Zachęcie w 1991 roku. Prace artystki były wystawiane w wielu miejscach w Europie i znajdują się w zbiorach publicznych i prywatnych, m.in. w Fonds National d’Art Contemporain w Paryżu, Musée Ville de Paris i Fondation Camille w Paryżu. Głównym materiałem prac artystki była szpilka.

„Nie mogę zrezygnować z siebie. Chodzi bowiem nie o atrakcyjność, tego co robię, a o sprecyzowanie pewnych problemów. Nie wyobrażam sobie, żeby ktoś inny mógł mnie zastąpić w moich filmach. To tak jak obraz – który muszę malować ja sama. To jest malarstwo, tyle, że przy użyciu języka filmowego, gdzie tak cenną sprawą jest ruch i dźwięk”.

„Idea filmu jest przemyślana, ale nie zapisana. Boję się notować, bo i tak musiałabym z tego zrezygnować. Mam opory nawet przed zapisaniem najprostszego scenariusza. Musiałabym zbyt dużo napisać, żeby odtworzyć to, o co mi chodzi. Wolę pracować w sposób bezpośredni – umożliwia to zmiany, korygowanie pomysłów. W trakcie kręcenia stwarzają się nowe obszary, możliwości budowania obrazu końcowego”.

„Gdyby mi pozwalał czas i problemy fizyczne, mogłabym nakręcić film w dwa, trzy dni, ale kręcę go zwykle przez miesiąc lub bądź dłużej. Oczywiście sama montuję. Cały czas jest to operacja na obrazach. Montowanie wyobraźni. Film i performance dzieją się na innej płaszczyźnie. Gdy kręcę film, jestem sama, ale mam możliwość poprawienia, skorygowania. Natomiast performance jest żywą akcją powstającą w relacji z odbiorcami. Akcją dla mnie bardzo cenną, jak gdyby rozmową z ludźmi. To mnie jeszcze bardziej mobilizuje, zmusza do jeszcze trafniejszego sformułowania tego co chcę powiedzieć”.

„Im bardziej poznaję siebie, tym bardziej mnie to mobilizuje, aby potem być czytelną dla otoczenia. Przez siebie do tego, czego nie można poznać, co jest ciągle żywe i ciągle nie daje się sprecyzować. Nie uważam, żeby istniała jakaś formuła na sztukę, jakaś definicja sztuki. Bardzo bym chciała, żebym była w stanie coś takiego sformułować, żeby to było bliskie dla wielu osób. Ten zamiar, powoduje, że wykorzystuję siebie zdalnie i nie oszczędzam. Odczuwać to tak, jak gdyby obok mnie ktoś stał. Ta inna ja, którą ciągle eksploatuję ,wykorzystuję. Ciągle chcę zbudować tę inną mnie, która chce coś ważnego powiedzieć o bólu, o szczęściu, o niewiadomy”.

„Między przystankami zrodził się taki pomysł i wydał mi się na tyle realny, że natychmiast po przyjściu do domu zaczęłam robić pierwszą pracę. Powierzchnia 100 x 70 cm, jako że nie można było kupić papieru innego formatu, pomieściła dziewięćset pięćdziesiąt szpilek. Tak mnie to podnieciło, że liczyłam każdą wbitą szpilkę. Fascynowało od początku, stawiało opór. Odczuwałam to fizycznie: przebijanie szpilki przez papier jest dla mnie czymś bardzo dziwnym – ani tego oswoić, ani zanegować, ani dojść do formy, która przestałaby mnie interesować. (…) Nie sądziłam, że taki prosty pomysł, jak wbicie jednej szpilki otworzy mi takie możliwości wypowiedzi. Jedno przebicie, jeden punkt tak rozszerzył obszar działania. Ciągle jest to dla mnie ciekawe. Fascynuje mnie.  Same się układają. Są sterowane moim myśleniem w trakcie pracy. (…) Początkowo mogłam pracować tak z górą przez dwadzieścia minut, nie dłużej, w tej chwili mój czas pracy wydłużył się do trzech, czterech godzin dziennie. Jest to sprawa wytrzymałości psychicznej i fizycznej. Jestem cały czas sama ze sobą, w napięciu, z ogromną pracą fizyczną i psychiczną. Po takiej pracy jestem autentycznie zmęczona. (…) Cały czas wbijam je klęcząc na kolanach, na papier leżący na podłodze. Potem, przyglądając się, mogę odczytać, że w danej chwili boleśnie ukłułam się w palec – co dawniej mi się często zdarzało – że byłam zdenerwowana, że musiałam zmienić pozycję”.

„ Tak naprawdę maluję od 1983 roku. Jest to dla mnie sposób na poznanie tradycyjnego warsztatu i zobaczenie wzajemnych relacji między obrazami malowanymi pędzlem a obrazami „malowanymi” szpilkami. Chciałam zobaczyć różnice. I po wielu godzinach pracy malarskiej zobaczyłam, że właściwie założenia są podobne, niemniej jednak bardziej przekonują mnie prace ze szpilkami. W ostateczności liczą się powody podejmowania pacy, a potem sam proces tworzenia”.

„Nie muszę oglądać tego, co się dzieje w galeriach. Nie mam bodźców, żeby „być na bieżąco”. Nie ciekawi mnie cudze spojrzenie na wartości. Czasami idę do galerii i oglądam, co tam wisi. Przeważnie jestem zmęczona i znudzona. Coś dziwnego się dzieje ze sztuką. Zdaje mi się, że sztuka zanika albo dopiero rodzi się”.

„Mnie się wydaje, że ja odliczam swój czas. Odmierzam go swoimi pracami. Czas mi stwarza blokadę i dodatkowo wzmaga niepokój. Niepokój widzę dookoła siebie. Od dominuje w kontaktach międzyludzkich. Poszukuję ładu, konsekwencji. Precyzuję je w mojej pracy, a następstwem tego jest chyba piękno”1.

Przykładowa praca artystki2.

Materiały zebrała i przygotowała Ewa Mielczarek (2020).

1Wszystkie cytaty pochodzą z: Wiesława Wierzchowska, wywiad z Teresą Tyszkiewicz, [w:] „Autoportrety”, 1984, Paryż.
2Zdjęcie: Teresa Tyszkiewicz, Szpilka-pismo, 1988, szpilka, akryl płótno. Dzięki uprzejmości Zachęty – Narodowej Galerii Sztuki.