Magdalena Łazarczyk

– born in 1985. She is a graduate of photography at the University of Arts in Poznań (2013) and of Media Art at the Academy of Fine Arts in Warsaw (2015), where she defended her diploma in Prof. Mirosław Bałka’s Spatial Activities Studio. Together with Zuza Golińska, she forms the performative duo TWINS. Together with Łukasz Sosiński, she runs ROD – Real Area of Activities – an artist-run-space on the premises of the Family Allotment Gardens in Warsaw.  She works with video, photography, installation, and performative actions. He lives and works in Warsaw.

/magdalenalazarczyk.com/

/golinskalazarczyk.tumblr.com/

I’m inspired by the world of places and things encountered, discovered, searched for. Those that carry a history – remnants of memory, thought or consciousness. I see myself as an explorer and archaeologist who studies the matter of the world, discovers its fragments and puts them in order anew1.

In my work the process of signifying is important, an attempt to read the reality that surrounds me, to reveal its sense, to search for meaning through the analysis of form. At the same time it is a process of constructing a map of references and connections, my own semantic system in which emotions materialise, finding their physical counterpart.

The first impulse, inspiration may also come from literature, poetry, old albums, photographs, illustrations. I treat them as sources of knowledge about the world. I mix and match their fragments to create new stories. In them, time and space lose their linearity and chronology. What was, is and will be meets in one moment, here and now.

What is most appealing is the search. There is a simple ambivalence based on uncertainty and hope. Each time I expect to find something extraordinary. I am uncertain because, to paraphrase the thought of a friend of mine: often what I reach for is not what I should grab2.

What is important to me in artistic work is the process – what happens to both me and the thing I am working on.  We are interconnected vessels.

Each new project that I work on stems from the previous ones, even if I use a completely different medium. It’s like a mechanism based on gears. Every element is important and necessary.

In the process of creation, I am completely dedicated and absorbed. There are moments when everything around me becomes blurred and distant, everyday things recede into the background, remain hidden in the shadows, and light falls only on what is being created. Moments of doubt, resignation and frustration mingle with joy and excitement. 

Intuition, imagination and chance are important to me. These three factors influence the shape of the work. Intuition stimulates imagination and imagination triggers coincidences that lead to the final result. I never know what I will find or discover, but when it happens, chance gives way to the certainty that it is something I have been looking for.  

I reach for something or start doing something because I feel it. Sometimes I can’t explain to myself for a long time why this is so. It’s usually only in the final stages of my work that I begin to understand what the thing is, or why I used it. Then comes the moment for another interpretation, putting the work in a wider context, discovering missed meanings3.

I try not to narrow down the problems I deal with. I rarely name them or describe them in one sentence. I want to leave as much space as possible for the viewer.

I usually use titles taken from poetry, literature, I return to the quotations collected in my notebook. Hidden in the title is the key to reading my intentions. They are never simple and unambiguous. The title is an invitation to my world, but it is also important what the recipient has in him or her. 

The space in which I create my works and in which they will be shown is important. I never underestimate it. I try to listen to it, enter into dialogue with it, use its functions or, if that is not possible, make it neutral enough and subject to my imagination. Space cannot be ignored. It is one of the elements I have to deal with.

I want everyone who enters the space of my exhibition to be able to feel what I have brought there. And that everyone can take a piece of it with them. This is a key moment for me, a fulfilment. Indifference is the worst.

I am more interested in the invisible, the hidden, the ambiguous than in the named and concrete. One of the key concepts for me is emptiness, an experience from different levels of our existence. It can be a place to fill with thoughts, emotions, knowledge or uncertainty. I look for cracks and crevices that allow me to see things and phenomena that escape our daily attention, to pick out the little things that suddenly become important and meaningful4.

I have always been closer to a child’s imagination than to the rationality of a mature person.  Through the power of imagination, we can make something special out of any thing. Now I am even more deeply immersed in it.

The experience of motherhood has made me rethink and re-evaluate many things. It has allowed me to look at my artistic practice from a distance, but also to reassure myself that I cannot function without creating. It is my natural, inner need. In this sense, art is my identity, not my profession. Unlike an identity, a profession can always be changed.

In art I do what is important to me, what inspires and attracts me at a given moment. Individual, sometimes very intimate and difficult experiences form my work more strongly than politics. Of course, I know that it influences my everyday life, the problems I have to deal with and determines my future and that of my loved ones. In this sense, it also affects who I am, how I think and what I do. But I am not interested in commenting on current politics in a direct way. I assume that every artistic decision and gesture in today’s world is anyway entangled in political and social discourse, even if we wanted to keep our distance and if political involvement was not our intention5

The text was written in collaboration with Anna Ciabach (2020).

1Image: Magdalena Łazarczyk, Finger-operated wing, 2020, object. Courtesy of the artist.
2Image: Magdalena Łazarczyk, Finger operated wing, 2020, exhibition view, photo Anna Zagrodzka. Courtesy of the artist.
3Image: Magdalena Łazarczyk, The Night of Time, 2018, animation, photo by Rachele Maistrello. Courtesy of the artist.
4Image: Magdalena Łazarczyk, There is no one on the floor on the right, 2016, video projection. Courtesy of the artist.
5Image: Magdalena Łazarczyk, According to heaven and custom, 2015, black and white photography. Courtesy of the artist.

– urodzona w 1985. Absolwentka fotografii na Uniwersytecie Artystycznym w Poznaniu (2013) i Sztuki Mediów na Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie (2015), gdzie obroniła dyplom w Pracowni Działań Przestrzennych prof. Mirosława Bałki. Wspólnie z Zuzą Golińską tworzy performatywny duet TWINS. Z Łukaszem Sosińskim prowadzi ROD – Realny Obszar Działań – artist-run-space na terenie Rodzinnych Ogródków Działkowych w Warszawie.  Zajmuje się wideo, fotografią, instalacją oraz działaniami performatywnymi. Mieszka i pracuje w Warszawie.

/magdalenalazarczyk.com/

/golinskalazarczyk.tumblr.com/

Inspiruje mnie świat miejsc oraz rzeczy napotkanych, odkrytych, wyszukanych. Takich, które noszą w sobie historię – pozostałości pamięci, myśli czy świadomości. Postrzegam siebie jako poszukiwaczkę i archeolożkę, która bada materię świata, odkrywa jej fragmenty i porządkuje na nowo1.

W mojej pracy istotny jest proces sygnifikacji, próba odczytania otaczającej mnie rzeczywistości, ujawniania jej sensu, szukania znaczenia poprzez analizę formy. Jednocześnie jest to proces konstruowania mapy odniesień i powiązań, mojego własnego systemu semantycznego, w którym emocje materializują się, odnajdując swój fizyczny odpowiednik.

Pierwszy impuls, inspiracja może też pochodzić z literatury, poezji, starych albumów, fotografii, ilustracji. Traktuję je jak źródła wiedzy o świecie. Mieszam i składam ich fragmenty, by tworzyć nowe historie. Czas i przestrzeń tracą w nich swoją liniowość i chronologię. To, co było, jest i będzie, spotyka się w jednym momencie, tu i teraz.

Najbardziej pociągające jest poszukiwanie. Jest w nim prosta ambiwalencja oparta na niepewności i nadziei. Za każdym razem oczekuję, że znajdę coś niezwykłego. Bywam niepewna, gdyż, parafrazując myśl mojego przyjaciela: często to, po co sięgam nie jest tym, co powinnam chwycić2.

W pracy artystycznej ważny dla mnie jest proces – to, co wydarza się zarówno ze mną, jak i z rzeczą, nad którą pracuję.  Jesteśmy naczyniami połączonymi.

Każdy kolejny projekt, którym się zajmuję wynika z poprzednich, nawet, jeśli sięgam po całkowicie inne medium. Przypomina to mechanizm oparty na kołach zębatych. Każdy element jest ważny i potrzebny.

W trakcie tworzenia jestem całkowicie oddana i pochłonięta. Zdarzają się momenty, kiedy wszystko wokół zamazuje się i oddala, rzeczy codzienne schodzą na dalszy plan, pozostają ukryte w cieniu, a światło pada tylko na to, co powstaje. Chwile zwątpienia, rezygnacji, frustracji przenikają się z radością i ekscytacją. 

Ważna jest dla mnie intuicja, wyobraźnia i przypadek. Te trzy czynniki wpływają na kształt dzieła. Intuicja pobudza wyobraźnię, a wyobraźnia uruchamia przypadki, które prowadzą do końcowego efektu. Nigdy nie wiem, co znajdę lub co odkryję, ale kiedy już to się zdarza, przypadek ustępuje miejsca pewności, że to jest coś, czego szukałam.  

Sięgam po coś lub zaczynam coś robić, bo tak czuję. Czasami długo nie potrafię wytłumaczyć sobie, dlaczego tak jest. Zazwyczaj dopiero na ostatnim etapie pracy zaczyna docierać do mnie, czym dana rzecz jest, lub po co jej użyłam. Wtedy przychodzi też moment na kolejną interpretację, osadzenie danej pracy w szerszym kontekście, odkrywanie przeoczonych sensów3.

Staram się nie zawężać problemów, którymi się zajmuję. Rzadko je nazywam lub opisuję jednym zdaniem. Zależy mi na tym, aby zostawić jak najwięcej przestrzeni odbiorcy.

Zazwyczaj używam tytułów zaczerpniętych z poezji, literatury, wracam do kolekcjonowanych w zeszycie cytatów. W tytule ukryty jest klucz do odczytania moich intencji. Nigdy nie są one proste i jednoznaczne. Tytuł jest zaproszeniem do mojego świata, ale ważne jest też to, co ma w sobie odbiorca. 

Istotna jest przestrzeń, w której tworzę swoje prace i w której będą pokazywane. Nigdy jej nie lekceważę. Staram się w nią wsłuchać, wejść z nią w dialog, wykorzystać jej funkcje lub jeśli jest to niemożliwe, sprawić, aby stała się wystarczająco neutralna i poddana mojej wyobraźni. Przestrzeni nie da się pominąć. Jest jednym z elementów, z którym muszę się zmierzyć.

Chciałabym, aby każdy, kto wchodzi w przestrzeń mojej wystawy mógł poczuć to, co tam wniosłam. I żeby każdy mógł wynieść z sobą jej kawałek. Jest to dla mnie kluczowy moment, spełnienie. Najgorsza jest obojętność.

Bardziej interesuje mnie to, czego nie widać, to, co ukryte, niejednoznaczne, niż to, co nazwane i konkretne. Jednym z kluczowych dla mnie pojęć jest pustka, doświadczenie z różnych poziomów naszej egzystencji. Może ona być miejscem do wypełniania myślami, emocjami, wiedzą lub niepewnością. Szukam pęknięć, szczelin, dzięki którym mogę dostrzec rzeczy i zjawiska umykające na co dzień naszej uwadze, wyłuskać drobiny, które nagle stają się ważne i znaczące4.

Zawsze było mi bliżej do dziecięcej wyobraźni niż racjonalności dojrzałej osoby.  Dzięki sile wyobraźni możemy z każdej rzeczy uczynić coś wyjątkowego. Teraz jestem w tym zanurzona jeszcze głębiej.

Doświadczenie macierzyństwa sprawiło, że wiele rzeczy przemyślałam od nowa i przewartościowałam. Pozwoliło mi to spojrzeć na swoją praktykę artystyczną z dystansem, ale też upewnić się w tym, że nie jestem w stanie funkcjonować bez tworzenia. Jest to moja naturalna, wewnętrzna potrzeba. W tym sensie sztuka jest moją tożsamością, a nie zawodem. W przeciwieństwie do tożsamości, zawód zawsze można zmienić.

W sztuce zajmuję się tym, co jest dla mnie ważne, co mnie inspiruje i pociąga w danym momencie. Indywidualne, czasami bardzo intymne i trudne doświadczenia formują moją twórczość mocniej niż polityka. Oczywiście wiem, że ma ona wpływ na to, jak wygląda moja codzienność, z jakimi problemami muszę się zmagać i determinuje przyszłość moją i moich najbliższych. W tym sensie oddziałuje również na to, kim jestem, jak myślę i co robię. Ale nie interesuje mnie komentowanie bieżącej polityki w sposób bezpośredni. Wychodzę z założenia, że każda decyzja i każdy gest artystyczny w dzisiejszym świecie jest i tak uwikłany w dyskurs polityczny i społeczny, nawet, jeśli chcieliśmy zachować dystans a zaangażowanie polityczne nie było naszą intencją5

Tekst powstał we współpracy z Anną Ciabach (2020).

1Zdjęcie: Magdalena Łazarczyk, Skrzydło poruszane palcami, 2020, obiekt. Dzięki uprzejmości artystki.
2Zdjęcie:  Magdalena Łazarczyk, Skrzydło poruszane palcami, 2020, widok wystawy, fot. Anna Zagrodzka. Dzięki uprzejmości artystki.
3Zdjęcie: Magdalena Łazarczyk, The Night of Time, 2018, animacja, fot. Rachele Maistrello. Dzięki uprzejmości artystki.
4Zdjęcie: Magdalena Łazarczyk, Na piętrze po prawej nikogo nie ma, 2016, projekcja wideo. Dzięki uprzejmości artystki.
5Zdjęcie: Magdalena Łazarczyk, Podług nieba i zwyczaju, 2015, fotografia czarna-biała. Dzięki uprzejmości artystki.