Anna Krenz

– born 1976, Poznan – artist, architect, editor and activist, founder of ZERO gallery in Berlin and Dziewuchy Berlin collective. In her artistic practice she deals with themes of political engagement, women’s rights, stereotypes, and the influence of religion on social reality. She writes about architecture and collaborates with the Danish Folkecenter for Renewable Energy on sustainability projects.

/annakrenz.net/

I did not choose art as my life path, it chose me. My parents, Longina Poterek-Krenz and Jerzy Krenz, were also artists. Our house was full of paints, paintings and scultpures, art determined the rhythm of family life. Even my architectural studies at the Poznan Technical University and later in London, which were supposed to “give me a serious profession”, did not eradicate my passion for creating art. Being an artist is part of my identity, it’s like breathing – I can’t live without it. I have a sense of mission, I deal with important topics such as religion, social issues, ecology and politics, because I believe that the role of artists is to talk about difficult things, to draw attention to invisible processes, to leave space for reflection. I feel such an internal, ethical duty to the world.

As a girl I often went to church, I wanted to be a saint, a martyr, I would stare at my hands waiting for the stigmata. I don’t know what my parents thought about my “hobby”, maybe they waited until I got bored. I did, but to this day I still try to measure myself against Catholic narratives in my art. The Magnificent Seven (2005) is a series of puppets, martyr figures. The dolls are childlike, pink, with sequins and red beads meant to mimic bloodstains. The childlike form and colors are a reminder of how violence seeps into our heads from an early age123. Santa Barbara, on the other hand, is a 3D comic book about leaving the Church, which is based on the fourteen Stations of the Cross. It is a personal work, my diary. It wasn’t just the hypocrisy of Church teaching that caused me to leave, but also a trivial thing – the American soap opera Santa Barbara, which aired every Sunday. It was one of the first western series on Polish television. Every Sunday I had to make a choice, until the day came when Santa Barbara became more important than Sancta Ecclesia. I hoped that this work would free me from the guilt that religion was inflicting on me456

My sense of mission evolved into creating politically and socially engaged art. I created projects related to women’s rights and their subjective treatment, such as Polska Żona [The Polish Wife] (2004)7 or Kury [Hens] (2005)8. A few years ago, like thousands of others, I began to take to the streets in a gesture of political protest. I became so involved that to this day I co-organize protests in Berlin in defense of freedom, free media, independent courts, constitutional court and women’s rights. I try to make sure that every demonstration I co-organize evokes emotions in the participants – a sense of empowerment and community. Previously, I showed my work in galleries, now – using the same tools and methods – I make banners and stage designs for protests. It is a kind of artistic challenge – giving up visible authorship for public action. I wonder if what I used to show in galleries and now in the streets is still art910?

My commitment to fighting for women’s rights was influenced by my mother. Her stories about women were strong and mature, mine are more fleeting, loud, and combative. We wanted to show these two different approaches during an exhibition in Słubice, at the Labyrinth Festival of New Art in 2019. My mother did not live to see it, in tribute to her I prepared the exhibition “Da Capo al Fine”. I presented a series of nine sheets of Mom from the series Incurably Alive, which are a story about the life of a woman discovering her nature, juxtaposed with my lace bloody painted banners1112.

As a woman and an artist, I combine creative work with the daily work of caregiving. Due to lack of time (work, baby, activism) I draw a lot with watercolors. I started ten years ago when my son was born and my dad died. Then, as a young working mom with not much time, I reached for a completely unknown watercolor to draw comics about my son. That’s how Anton’s Diary came to be131415. Drawing every day helped me through my grief and brought me solace. Watercolor is a quick tool, but also not an easy one – once a stain is laid down, it stays. You can’t fix it. If you make a mistake, you have to live with it. For people who are demanding of themselves, this is a huge challenge. I am glad that I am struggling with it. 

The text was written in cooperation with Bogna Stefanska (2020).

1Image: Anna Krenz, Joan of Arc, 2005, “The Magnificent Seven” series. Courtesy of the artist.
2Image: Anna Krenz, Lucia, 2005, “The Magnificent Seven” series. Courtesy of the artist.
3Image: Anna Krenz, Sebastian, 2005, “The Magnificent Seven” series. Courtesy of the artist.
4Image: Anna Krenz, Santa Barbara, 2017, series, exhibition as part of the “Polenbegeisterungswelle”, Suedblock Gallery, Berlin. Courtesy of the artist and Suedblock Gallery.
5Image: Anna Krenz, Santa Barbara, 2017, series, exhibition as part of the “Polenbegeisterungswelle”, Suedblock Gallery, Berlin. Courtesy of the artist and Suedblock Gallery.
6Image: Anna Krenz, Santa Barbara, 2017, series, exhibition as part of the “Polenbegeisterungswelle”, Suedblock Gallery, Berlin. Courtesy of the artist and Suedblock Gallery.
7Image: Anna Krenz, Polish Wife, 2004. Courtesy of the artist.
8Image: Anna Krenz, hens, 2005. Courtesy of the artist.
9Image: Anna Krenz, Black Protest, 2016, Berlin, photo Oliver Feldhaus. Courtesy of the artist.
10Image: Anna Krenz, Black Protest, 2016, Berlin, photo Oliver Feldhaus. Courtesy of the artist.
11Image: Longina Poterek-Krenz, Incurably Alive, 2019, exhibition "Da Capo al Fine", New Art Labyrinth Festival in Słubice. Courtesy of the artist and New Art Labyrinth Festival.
12Anna Krenz, banners, 2019, Da Capo al Fine" exhibition, New Art Labyrinth Festival in Slubice. Courtesy of the artist and New Art Labyrinth Festival.
13Image: Anna Krenz, Anton's Diary, diary, from 2010. Courtesy of the artist.
14Image: Anna Krenz, Anton's Diary, diary, from 2010. Courtesy of the artist.
15Image: Anna Krenz, Anton's Diary, diary, form 2010. Courtesy of the artist.

– urodzona w 1976, Poznań – artystka, architektka, redaktorka i aktywistka, założycielka berlińskiej galerii ZERO oraz kolektywu Dziewuchy Berlin. W swojej praktyce artystycznej zajmuje się tematami zaangażowania politycznego, prawami kobiet, stereotypami, wpływem religii na rzeczywistość społeczną. Pisze o architekturze i współpracuje z duńskim centrum energii odnawialnych Folkecenter for Renewable Energy przy projektach dotyczących zrównoważonego rozwoju.

/annakrenz.net/

Nie wybrałam sobie sztuki, jako drogi życiowej, ona wybrała mnie. Moi rodzice, Longina Poterek-Krenz i Jerzy Krenz również byli artystami. Nasz dom był pełen obrazów, farb i rzeźb, sztuka wyznaczała rytm rodzinnego życia. Nawet studia architektoniczne na Politechnice Poznańskiej i potem w Londynie, które miały „dać mi poważny zawód“,  nie wypleniły ze mnie pasji do tworzenia sztuki. Bycie artystką jest dla mnie częścią tożsamości, jest jak oddychanie – nie mogę bez tego żyć. Mam poczucie misji, zajmuję się istotnymi tematami, takimi jak religia, sprawy społeczne, ekologia i polityka, ponieważ uważam, że rolą artystek i artystów jest mówienie o rzeczach trudnych, zwracanie uwagi na niewidoczne procesy, pozostawienie przestrzeni na refleksję. Czuję taki wewnętrzny, etyczny obowiązek wobec świata.

Jako dziewczynka często chodziłam do kościoła, chciałam być świętą, męczennicą, wpatrywałam się w dłonie czekając na stygmaty. Nie wiem co rodzice myśleli o moim „hobby”, może czekali, aż mi się znudzi. Tak też się stało, ale do dziś próbuję mierzyć się z narracjami katolickimi w mojej sztuce. Siedmiu Wspaniałych (2005) to seria lalek, postaci męczennic i męczenników. Lalki są dziecinne, różowe, z cekinami i czerwonymi koralikami mającymi naśladować plamy krwi. Dziecinna forma i kolorystyka przypomina, jak przemoc sączy się do naszych głów od najmłodszych lat123 Z kolei Santa Barbara to komiks 3D, opowiadający o odejściu z Kościoła, który opiera się na czternastu stacjach Drogi Krzyżowej. To praca osobista, mój pamiętnik. Nie tylko hipokryzja nauczania kościelnego spowodowała moje odejście, ale i banalna rzecz – amerykańska opera mydlana „Santa Barbara”, którą emitowano w każdą niedzielę. To był jeden z pierwszych zachodnich seriali w polskiej telewizji. Co niedzielę musiałam dokonywać wyboru, aż nadszedł dzień, kiedy Santa Barbara stała się ważniejsza niż Sancta Ecclesia. Miałam nadzieję, że ta praca wyzwoli mnie z poczucia winy, które budziła we mnie religia.456 

Moje poczucie misji przerodziło się w tworzenie sztuki politycznie i społecznie zaangażowanej. Tworzyłam projekty związane z prawami kobiet i ich przedmiotowym traktowaniem, jak Polska Żona (2004)7 albo Kury (2005)8. Kilka lat temu, tak jak tysiące innych osób zaczęłam wychodzić na ulice w geście protestu politycznego. Zaangażowałam się na tyle, że do dziś współorganizuję w Berlinie protesty w obronie wolności, wolnych mediów, niezależnych sądów, Trybunału Konstytucyjnego i praw kobiet. Staram się, żeby każda demonstracja, którą współorganizuję wywoływała emocje w uczestnikach – poczucie sprawczości i wspólnotowości. Wcześniej pokazywałam prace w galeriach, teraz – używając tych samych narzędzi i metod – wykonuję transparenty i scenografie do protestów. Jest to pewnego rodzaju wyzwanie artystyczne – rezygnacja z widocznego autorstwa na rzecz działania społecznego. Zastanawiam się, czy to, co kiedyś pokazywałam w galeriach, a teraz na ulicach, to nadal sztuka910?

Na moje zaangażowanie w walkę o prawa kobiet wpłynęła moja mama. Jej opowieści o kobietach były mocne i dojrzałe, moje są bardziej ulotne, głośne, waleczne. Te dwa różne podejścia chciałyśmy pokazać podczas wystawy w Słubicach, na Festiwalu Nowej Sztuki Labirynt w 2019 roku. Mama tego nie dożyła, w hołdzie dla niej przygotowałam wystawę „Da Capo al Fine”. Zaprezentowałam cykl dziewięciu prześcieradeł mamy z serii Nieuleczalnie żywa, które są opowieścią o życiu kobiety odkrywającej swoją naturę, zestawionych z moimi koronkowymi krwawymi transparentami, malowanymi farbami1112.

Jako kobieta i artystka łączę pracę twórczą z codzienną pracą opieki. Z powodu braku czasu (praca, dziecko, aktywizm) dużo rysuję akwarelą. Zaczęłam dziesięć lat temu, kiedy urodził się mój synek i zmarł mój tata. Wtedy jako młoda, pracująca mama, nie mająca wiele czasu, sięgnęłam po nieznaną mi zupełnie akwarelę, żeby rysować komiksy o synku. Tak powstał Pamiętnik Antona131415. Codzienne rysowanie pomogło mi przejść żałobę i przynosiło ukojenie. Akwarela to narzędzie szybkie, ale też niełatwe – raz położona plama zostaje. Nie da się jej naprawić. Jeśli popełni się błąd, trzeba z nim żyć. Dla osób, które są wymagające wobec siebie, to jest ogromne wyzwanie. Cieszę się, że się z nim zmagam. 

Tekst powstał we współpracy z Bogną Stefańską (2020).

1Zdjęcie: Anna Krenz, Joanna d’Arc, 2005, cykl “Siedmiu wspaniałych”. Dzięki uprzejmości artystki.
2Zdjęcie:Anna Krenz, Łucja,  2005, cykl “Siedmiu wspaniałych”. Dzięki uprzejmości artystki.
3Zdjęcie: Anna Krenz, Sebastian,  2005, cykl “Siedmiu wspaniałych”. Dzięki uprzejmości artystki.
4Zdjęcie: Anna Krenz, Santa Barbara, 2017, cykl, wystawa w ramach projektu “Polenbegeisterungswelle”, galeria Suedblock, Berlin. Dzięki uprzejmości artystki i galerii Suedblock.
5Zdjęcie: Anna Krenz, Santa Barbara, 2017, cykl, wystawa w ramach projektu “Polenbegeisterungswelle”, galeria Suedblock, Berlin. Dzięki uprzejmości artystki i galerii Suedblock.
6Zdjęcie: Anna Krenz, Santa Barbara, 2017, cykl, wystawa w ramach projektu “Polenbegeisterungswelle”, galeria Suedblock, Berlin. Dzięki uprzejmości artystki i galerii Suedblock.
7Zdjęcie: Anna Krenz, Polska żona, 2004. Dzięki uprzejmości artystki i galerii Suedblock.
8Zdjęcie: Anna Krenz, Kury, 2005. Dzięki uprzejmości artystki.
9Zdjęcie: Anna Krenz, Czarny Protest, 2016, Berlin, fot. Oliver Feldhaus. Dzięki uprzejmości artystki.
10Zdjęcie: Anna Krenz, Czarny Protest, 2016, Berlin, fot. Oliver Feldhaus. Dzięki uprzejmości artystki.
11Zdjęcie: Longina Poterek-Krenz, Nieuleczalnie żywa, 2019, wystawa “Da Capo al Fine”, Festiwal Nowej Sztuki Labirynt w Słubicach. Dzięki uprzejmości artystki.
12Zdjęcie: Anna Krenz, transparenty, 2019, wystawa “Da Capo al Fine”, Festiwal Nowej Sztuki Labirynt w Słubicach. Dzięki uprzejmości artystki i Festiwalu Nowej Sztuki.
13Zdjęcie: Anna Krenz, Pamiętnik Antona, pamiętnik, od 2010. Dzięki uprzejmości artystki.
14Zdjęcie: Anna Krenz, Pamiętnik Antona, pamiętnik, od 2010. Dzięki uprzejmości artystki.
15Zdjęcie: Anna Krenz, Pamiętnik Antona, pamiętnik, od 2010. Dzięki uprzejmości artystki.